Przyszłość domyślnie il jest pusta, il jest ciemna. Jednak niektórzy menedżerowie mocno wierzą w odporność, żywotność i rentowność zarządzanych firm. Wolą przyjemne liczby na koncie bankowym niż nie mniej przyjemne szeleszczące kartki papieru.
Oprócz wartości czysto pieniężnej akcje pełnią jeszcze jedną istotną funkcję - są narzędziami w walce o władzę. Często zdarza się, że szef firmy hojnie wylewa wystarczającą ilość akcji na menedżera, zmieniając go ze zwykłego pracownika w milionera w mgnieniu oka.
Rosyjskie Forbes, regularnie zadowalające czytelników interesującymi liczbami z życia rosyjskich oligarchów, przygotowało kolejną ocenę, tym razem najbogatszych akcjonariuszy spośród liderów.
- Przede wszystkim Forbes ustalił, które firmy mogą pochwalić się najwyższymi przychodami w tym roku (na podstawie notowań giełdowych z 10 października 2017 r.).
- Następnie spośród tych 300 firm wybrano 85 osób, które musiały spełnić następujące kryteria: być liderem lub być w przeszłości (ale w tym przypadku, aby pozostać aktywnym członkiem zarządu); trzymać w rękach nie więcej niż 10% kapitału zakładowego spółki.
- I już z tych 85 osób utworzono dwudziestu najwyższych menedżerów, posiadających najcenniejsze udziały na rynku rosyjskim.
Oto jak wygląda 20 największych właścicieli najdroższych pakietów akcji w Rosji.
Co ciekawe, liderzy przedsiębiorstw państwowych i półpaństwowych nie spieszą się z wymianą pieniędzy na akcje. Spośród przedsiębiorców uwzględnionych w pierwszej dwudziestce jest tylko trzech.
I tylko jeden szef państwowej firmy znalazł się w pierwszej dziesiątce - to Igor Sechin, dyrektor wykonawczy Rosneft. Jednak nawet on nie śpieszy się ze zwiększeniem swojego udziału we własnym przedsiębiorstwie. Najwyraźniej uraz spowodowany spadkiem ceny jego akcji w 2014 r. Wciąż reaguje bólem w sercu i portfelu.
To samo dotyczy szefów innych znaczących przedsiębiorstw w sektorze publicznym - zarówno Gazpromu, jak i Sbierbanku. Być może te same obawy budzą zarówno prezes firmy Kamaz, jak i członek rady nadzorczej Rostelecom, ponieważ żaden z nich nie dąży do zwiększenia liczby udziałów w spółce pod względem własności.
Zupełnie inny obraz w sektorze niepaństwowym - jego menadżerowie albo mają duże zaufanie do przyszłości swojej firmy, albo jej właściciel po prostu hojnie rozdaje im akcje, jak na przykład Andrei Melnichenko, który dał Dmitrijem Sterzniewowi, numer 1, pakiet 10 procent.
To nie pierwszy przypadek Melnichenko - potraktował także Władimira Raszewskiego, dyrektora generalnego SUEK. To prawda, że wręczył mu nie 10%, ale tylko 7,8%, co nie przeszkodziło Vladimirowi w zajęciu piątego miejsca w rankingu rosyjskich posiadaczy najdroższych udziałów w 2017 roku. A Dmitrij Konov (czwarte miejsce w rankingu) zawdzięcza swoje bogactwo miliarderowi Leonidowi Mikhelsonowi. Co więcej - osobiste talenty, hojność lub ukryte zamieszanie - czytelnik musi podjąć decyzję.